Pod wykładem znajdują się zdania do uzupełnienia. Jeśli wiesz jak powinna wyglądać ich konstrukcja oraz pamiętasz użycie czasów, pomiń
mini-wykład i przejdź do samego ćwiczenia.
W poniższym wykładzie na gramatyce skupimy się tylko w pewnej części. Dziwne, prawda? Jest tak dlatego,
że podstawowe i dość proste sprawy oraz czynności w życiu zwykle wynikają nie ze skomplikowanych
struktur i zasad, ale z najbardziej pierwotnych czasem form rozumowania oraz funkcjonowania. Musimy
zrozumieć, co kryje się za tym, co dziś nazywamy gramatyką, by nie buntować się na jej obecne struktury
i zacząć myśleć, jak obcokrajowiec, jeśli chcemy równie instynktownie posługiwać się obca mową.
Najważniejsze w poprawnym używaniu każdego języka są podstawy. Problem w tym, że nie każdy
język ma je ujednolicone w taki sam sposób. W angielskim mamy z tym niezły ambaras już od wstępu: są
dwa czasy teraźniejsze, a różnica pomiędzy tym, co wyrażają może być kolosalna!
W klasycznej edukacji poświęca się temu zagadnieniu minimum czasu, wychodząc z założenia, że
nauka języka opiera się na regułach wpajanych odpowiednio wykształconym już i przygotowanym na edukację
teoretyczną osobom.
Podstawowe reguły dwóch omawianych tu czasów są bardzo proste i króciutkie, więc ile można o
nich opowiadać? Jednak używanie ich w praktyce to kompletna zmiana filozofii myślenia w umyśle
człowieka, który nie ma przełożenia na podobne struktury myślowo-językowe w ojczystym języku!
Zobaczmy:
1. I'm walking to work.
2. I walk to work.
Te dwa zdania przekazują różne informacje i różnych rzeczy możemy się dodatkowo domyślać na
temat rozmówcy.
Ad. 1. Pierwsze ze zdań opisuje, co mówiąca osoba robi w momencie opisywania.
Ad 2. Drugie mówi nam, że zazwyczaj ta osoba chadza do pracy. Ale to nie wszystko - domyślamy
się dodatkowo, że nie tylko ma pracę, bo chadza do niej, ale też że nie używa żadnych innych środków
transportu - chadza pieszo. Wiemy coś więcej o tej osobie, bo rozumiemy, że niekoniecznie robi to
teraz, ale zazwyczaj - jak najbardziej.
Jednak nawet to rozumowanie jest pozornie bardzo proste, więc w zasadzie mógłby nastąpić koniec
wykładu. Problem jednak kryje się jeszcze głębiej i nie do końca w sferze gramatyki, jak wspomniałem.
Chcąc mówić szybko, często mylimy oba czasy teraźniejsze, bo nasza podświadomość nie czuje
różnic, które świadomie znamy z reguł. Natomiast np. Anglik nie popełni takiego błędu, bo odkąd zna
swój język, czuje, co i jak ma wyrazić. Przykładowo:
- Where are you going? - mówi jeden Anglik spotykając innego.
- I'm going to work - odpowiada tamten.
Przyjrzyjmy się rozumowaniu "angielskiemu" - będzie zabawnie! ;) Najpierw tłumaczenie bardzo
dosłowne, żeby dało się to zrozumieć od podstaw:
- Dokąd jesteś idącym?
- Jestem idącym do pracy.
Oznacza to, że w angielskim czynności, które - powiedzmy - wykonuje dana osoba, jednocześnie ją
określają. Inaczej też - osoba wykonująca czynność jest tą czynnością także: jestem idący, słuchający
muzyki i patrzący na wystawę sklepu w tym momencie.
Tyczy się to oczywiście niemal całej otaczającej nas w każdej chwili rzeczywistości! Stojąc
teraz w oknie widzę: jadący samochód, idących ludzi, lecące ptaki i kołyszące się gałęzie drzew. One
takie teraz są! Ich właściwością jest to, że są drewniane, są gałęziami drzewa i są kołyszące się - w
danym momencie tak je postrzegam.
Dlatego nasz przykładowy Anglik nie pomyli się tak łatwo, jak Polak, bo od urodzenia jest
uczony opisywać świat począwszy od nazywania rzeczy po imieniu:
To jest stół.
Stół jest stojący na podłodze.
It's a table.
The table is standing on the floor.
No właśnie - zauważmy też, że tak dziecko uczone jest od urodzenia nie regułami, ale
bezpośrednio - w praktyce. Widząc czynność - opisujemy ją dziecku. Później przychodzi czas na
opisywanie bardziej abstrakcyjnych spraw:
Kotek jest idący do drzwi, ale sypia w rogu pokoju.
The cat is going to the door, but it sleeps in the corner of the room.
Dziecko widzi kotka, ale z poprzednich doświadczeń pamięta kotka zwiniętego na posłaniu w rogu
obok drzwi. Rozumie, oczywiście, ze kotka tam teraz nie ma, bo widzi go idącego do tychże drzwi.
I tak też powinniśmy uczyć się angielskiego praktykując! I to długo. Te podstawy są tak ważne,
że metody bezpośrednie poświęcają im całe pierwsze podręczniki, a nie tylko pierwsze lekcje. Autorzy,
poprzez praktykę oraz ilość ćwiczeń, chcą się upewnić, że wyrobią w nas czujność, a następnie instynkt
odpowiedzialny za rozróżnianie form potrzebnych do odpowiedniej wypowiedzi.
Dodatkowo - kiedy mamy użyć w angielskim czasownika, zwykle szukamy tego, co nam czasownik
najbardziej przypomina - a więc słowo z dodaną końcówką ~ing. Tylko że to zadziała tylko w czasach z
grupy Continuous (wyrażających czynności będące w trakcie trwania), a nie sprawdzi się w zdaniach
dotyczących szerzej pojmowanej czasoprzestrzeni. Mamy podświadomą pewność, że to z ingiem musi być
czasownikiem, więc szybko - zbyt szybko! - używamy słówka, skoro w panice przyszło nam do głowy. No i
klops! Nie zawsze powiemy to, co chcemy wyrazić...
Jak się ustrzec przed takimi wpadkami w panicznym myśleniu? Wbrew pozorom bardzo prosto: mówmy
wolniej niż jesteśmy w stanie! Dajmy ustom czas na formułowanie dźwięków a umysłowi czas na poskładanie
wypowiedzi bezpośrednio w obcej mowie. Umysł osoby, która biegle mówi w swoim języku działa, jak oko
osoby, która czyta bardzo szybko. Jeśli takiej osobie damy tekst w języku obcym, oko musi przyzwyczaić
się znów do czytania litera po literce, a nie całymi grupami wyrazów. Mózg przywykły do instynktownego
wyrażania myśli w mowie polskiej, też musi przejść na angielski od razu myśląc w nim odpowiednimi
strukturami, ale wolniej niż normalnie we własnym języku. Wyrobienie w sobie tej dyscypliny pomoże
wszystkim w lepszej i szybszej nauce oraz utrwalaniu poprawnych form. W tym właśnie najlepsze są
nastawione na naukę praktyczną i utrwalanie umiejętności metody bezpośrednie!
A teraz przejdźmy do omówienia struktur podstawowych obydwu omawianych czasów.
Wiemy już zapewne jak sprawnie zbudować najprostsze zdanie. Jeśli nie, zapraszam do wcześniejszego ćwiczenia!
Przypomnijmy sobie teraz konkretniej, który z 2 poznanych podstawowych czasów pasuje
w danym zdaniu.
Jeśli nie rozumiesz jakiegoś wyrazu, zawsze możesz szybko znaleźć tłumaczenie w Internecie lub na końcu podręcznika.
O czym wystarczy pamiętać? O kontekście rozmowy! W zdaniu nie muszą pojawiać się wyrazy określające czas: "now", "at the moment", "usually",
"never", "generally" itp.
Czas Present Continuous "wygląda" tak, że mówiący i słuchający rozumieją, iż czynność odbywa się "teraz". Nazwa mówi nam trochę o konstrukcji
i użyciu tego czasu: present - teraźniejszy, continuous - kontynuowalny (dziejący się, będący w trakcie działania - jak kto woli).
Wystarczy dostosowany do osoby operator (am, are, is) i czasownik w odpowiedniej formie, np.: is taking, are going, isn't drinking. Dodajmy
do tego podmiot oraz obiekt i mamy zdanie opisujące jakąś aktualną akcję!
Robert + is taking + a gun.
I + am not writing + a book!
W drugim przykładzie pewnie też użylibyśmy skrótu: "I'm not writing a book!", jednak wolałem, żeby operator był wyraźnie widoczny.
Czas Present Simple opisuje czynności, które wykonywane są niekoniecznie w tej chwili (być może też), ale z pewnością działy się,
dzieją i zapewne dziać będą od czasu do czasu z różną częstotliwością. Rozmawiający z samej konstrukcji doskonale rozumieją, że mowa jest
np. o sprawach, które mają w zwyczaju robić i niekoniecznie przeszkadzają sobie właśnie w ich robieniu.
To jak powiedzieć komuś "Czytuję książkę
o UFO i napisano tam, że wylądowali pod McDrivem dwukrotnie, bo byli głodni". Rozmówca wie, że nie czytamy owej fascynującej publikacji w tym momencie.
Jeśli jednak pomylimy czasy, spojrzy na nas - nomen omen - jak na kosmitę, nie widząc tejże księgi w ręku naszym.
Dla nas to może i "kosmos" - właśnie, ale dla rozmówcy z USA dobrze znającego swój język, to "chleb"... "hamburger powszedni".
W zdaniach twierdzących nie potrzebujemy żadnego operatora. Dlatego ten czas jest prosty, jak sama nazwa wskazuje: present - teraźniejszy,
simple - prosty. Wystarczy tylko podmiot, czasownik, obiekt - i już mamy zdanie!
Pamiętajmy tylko o "s" lub "es" dodawanym do większości czasowników w 3 os. liczby poj.! W zdaniach przeczących wystarczy najczęściej operator
"don't" i "doesn't". Możemy też odpowiednio użyć "can" i "can't". Oczywiście zdarzą się też inne możliwości, ale nie musimy się tym przejmować
na tym poziomie.
Robert + takes + a gun.
I + don't read + a book!
No, to do roboty! Sprawdźmy czy lektor miał znów rację i dokopmy kolejnemu ćwiczeniu! Jak się nie uda, to damy radę następnym razem, gdy
już się dowiem, "co Cię boli i uwiera"!
W razie problemów wypróbuj każde zdanie, czytając je na głos. Zwłaszcza na późniejszych etapach nauki zauważysz,
że wypowiedziane na głos zdanie po prostu "nie gra" jeśli jest niepoprawne. To o wiele ważniejsza umiejętność niż "klepanie" z pamięci
regułek, których i tak nie zdążysz sobie przypominać w trakcie rozmowy!
UWAGA! Wciśnij przycisk "Wyślij" po wypełnieniu zadania i jeśli chcesz wykonać je ponownie, nie odświeżaj strony, tylko naciśnij przycisk
"Wstecz" na przeglądarce i wyczyść dane w formularzu przyciskiem "Wyczyść dane".
Good luck!
Wróć do wyboru zagadnień